niedziela, 28 maja 2017

Gosia nie potrafiła wysiedzieć na lekcjach, miała ochotę natychmiast spotkać się z Bartkiem, przez co była mega niespokojna. Nie mogąc usiedzieć do 16:15, zerwała się z ostatniej lekcji, nic z resztą nie tracąc, bo to tylko godzina wychowawcza.

- Ej!, idziesz do domu?. - przed wyjściem, złapała ją Elena.
- No nie całkiem do domu. - wyszczerzyła się.
- Gosia, widzę jak ci się mordka śmieje... gdzie?.
- Przecież nie będę siedzieć.
- Jednej godziny nie usiedzisz?, mów gdzie leziesz.
- Pod szpital. - wyjaśniła krótko.
- A tam po co?, przecież Ba... aaa, dobra, dobra.
- Tak więc no, cześć. - klepnęła przyjaciółkę w ramie, wychodząc w pośpiechu ze szkoły.

Dziewczyna miała cichą nadzieje, że Bartek jest jeszcze w szpitalu, nie chciała mu pisać, to miała być niespodzianka, nie ważne ile miałaby stać, jak głupia przed budynkiem.

- Ym... dzień dobry. - zaczepiła, stojącego pod wiatą lekarza.
- Dzień dobry, coś się stało?. - spojrzał na nią z ukosa.
- Nie, ja tylko chciałabym spytać...
- No?. - spytał, odpalając papierosa.
- Przychodzi tu taki ksiądz i...
- Ksiądz?, szukasz księdza?, ale czemu?. - zaciągnął się, wypuszczając dym prosto na dziewczynę.

Gośka myślała, że zaraz eksploduje, nie dość, że cały czas wchodził jej w zdanie, to jeszcze okapcał ją tym śmierdzącym dymem.

- Tak więc ten... - machała ręką przed twarzą, aby rozproszyć dym.
- Tam ktoś idzie, to on?. - wskazał ręką na wychodzącego przez obrotowe drzwi, postawnego, wysokiego mężczyznę.
- On... - wyszeptała, uśmiechając się.
- No to fajnie, że mogłem pomóc, cześć. - zadeptał, tlący się tytoń, wracając do budynku.

Ruszyła w jego stronę, gapciuch patrzył we wszystkie strony, tylko nie przed siebie.

- Widzi mnie ksiądz, czy ksiądz mnie nie widzi?.
- Gosia!, witaj, co tu robisz?. - pytał, nie dowierzając kto przed nim stoi.
- Czekam na księdza, niespodzianka.
- Długo czekasz?.
- Nawet nie, pytałam tamtego lekarzynę, strasznie gburowaty. - machnęła znacząco głową, w jego kierunku.
- Gosia... - upomniał ją.
- No co?, nie jest ksiądz szczęśliwy?.
- Jestem i to bardzo, jak mam ci to okazać?. - uśmiechnął się miło.
- Eh, kiedy zaczynam?. - spojrzała w stronę szpitala.
- Jesteś gotowa, na prawdę?.
- Ksiądz zawsze musi się upewniać... pewnie!. - oznajmiła żywo.
- Powiedz mi jeszcze, zerwałaś się z lekcji?. - spojrzał przenikliwie.
- No tak, chciałam tu przyjść, do księdza.
- Rozumiem, ale nie robi się tak.
- Nic nie tracę. - skinęła.
- Szalona jesteś. - zaśmiał się, pociągając ją za rękę.

Gośka w biurze wypisała wszystkie mniej i bardziej ważne papiery, dotyczące jej wolątariatu.

- Jest pani gotowa?. - spytał Piotr, przyjaciel kapłana.
- Na miano pani, trzeba sobie zasłużyć. - zaśmiała się składając ostatnie podpisy.
- W takim razie, Piotr. - przedstawił się, wyciągając rękę.
- Małgorzaaa... albo Gośka, po prostu. Jak wolisz.

Piotr spojrzał kątem oka na Bartka, było widać, że nie podoba mu się to, czuł w jego wyrazie twarzy, jakąś potworną zazdrość.

- Bartku, wspaniała kobieta, gdzieś ty ją znalazł?, ma serce na dłoni!. - komplementował zachwycony.
- Poznaliśmy się przez przypadek, prawda Małgorzato?.
- Niech ksiądz tak do mnie nie mówi, nie lubię tego. - splotła ręce na piersi.
- Oj, no nie bocz się... - podszedł do niej, obijając się ramieniem.
- Pięknie, jeszcze tutaj. - wskazał miejsce na ostateczny podpis.

Dziewczyna chwyciła po czarny długopis, pochyliła się nad arkuszem papieru, przez ramie spojrzała w stronę Bartka, patrzył na nią z podziwem. Złapał ją za rękę, delikatnie ściskając, sygnalizował jej tym, że cały czas z nią jest. Nie uszło to uwadze Piotra, mimo to, przymknął na to oko.
Spawa nie kończyła się tylko na tym, czekała ją jeszcze rozmowa z panią psycholog, tego obawiała się najbardziej. Przecież jest bardzo krucha, a mimo to, chce pomagać.

- Boję się... - przed wejściem do gabinetu, zwróciła się do Bartka.
- Ale czego?, to będzie zwykła rozmowa. - uspokajał.
- Zwykła rozmowa?, wybuchnę płaczem i pozamiatane.
- Będzie ok, zobaczysz.
- Z resztą, ona wyczuje moje zdenerwowanie.
- Pani Ania, to w porządku kobieta, wstawiłem się za tobą.
- Aha, czyli ona wie, że my ten?...
- Wie, że jesteś ze mną. - speszył się, czując dwuznaczność tego, co powiedział.
- Razem, to razem. Idę... - oznajmiła, pociągając za klamkę.

Bartek spacerował w to i z powrotem, każda minuta ciągnęła się niewyobrażalnie długo, nigdy jeszcze czegoś takiego nie doświadczył. Siadał, przeglądał telefon, znowu wstawał, spacerował.
Po pół godzinie w końcu uchyliły się drzwi gabinetu, ich skrzyp, zerwał Bartka na proste nogi.

- Już?. - zajrzał do środka, wychylając tylko głowę.
- Tak, już. - oznajmiła pani psycholog, porządkując teczki.
- To, co?, idziemy. Do zobaczenia. - pożegnał się, przepuszczając dziewczynę w drzwiach.
- Co ma ksiądz taką minę?. - spytała, widząc, że ten nie odrywa od niej wzroku.
- Co się tam działo?, jesteś jakaś taka zmieszana. - stwierdził, podając jej plecak.
- Zmieszana?.
- Tak.
- Nie znam jej, a powiedziałam jej wszystko o swoim życiu, dlaczego?.
- No wiesz, czasem łatwiej jest wyżalić się obcej osobie, niż komuś bliższemu. - tłumaczył spokojnie.
- Ksiądz też tak ma?. - spytała ciekawa.
- Nie, jest Bóg. - odpowiedział krótko.
- Ale Bóg, to ktoś obcy.
- Obcy?, nie, jest nam bardzo bliski.
- Chyba tylko księdzu. - powiedziała ironicznie.
- Druga osoba, może nas odrzucić, Bóg nigdy tego nie zrobi. Na prawdę.
- To dlatego jest ksiądz, tym, kim jest?.
- Co masz na myśli?.
- No bał się ksiądz odrzucenia i dlatego postanowił oddać się Bogu?.
- On miał dla mnie plan od samego początku, w drodze do kapłaństwa, nigdy się nie zawahałem.
- A teraz?, waha się ksiądz?.
- Gosia, jestem kapłanem pięć lat, nie wiem, co będzie za kolejne pięć, dziesięć i tak dalej.
- Ksiądz chyba nie chce mi szczerze odpowiedzieć. - podsumowała, nie odzywając się już więcej.
- Nie każ mi wybierać, proszę.
- Wybierać?, ale czego?. - spytała, nie rozumiejąc tego, co powiedział.
- Czuję, że jesteś zła dlatego, bo jestem księdzem. - zatrzymał się, obracając się frontem do dziewczyny.
- Nie, jestem zła dlatego, że nie może ksiądz kochać.
- Mogę, Bóg jest we mnie, w tobie, w każdym widzę Boga, którego kocham.
- Właśnie... kocha ksiądz Boga, nie człowieka.
- Dlaczego taka jesteś?.
- Taka, czyli jaka?, nie podoba się księdzu to, co mówię i tyle.
- Chcesz być blisko mnie, czuję to, więc...
- Więc?. To jest niewykonalne.

Bartek na te słowa spuścił głowę, Gośka w porę zorientowała się, że przegięła, miała trudny charakter, on doskonale o tym wiedział, mimo to, nie raz bolały go słowa, które uderzały w niego jak kamienie.

- Nie powinnam tak mówić. - przyznała, trącając jego dłoń.

Przez cały czas patrzyła w twarz mężczyzny, która nie wyrażała złości, a zawód i smutek.

- Odezwie się ksiądz do mnie?.
- Chciałbym stąd odejść, ale nie potrafię cię zostawić. Chciałbym cię ucałować... ale tego również nie potrafię. Jestem szczęśliwy przy tobie, tylko przy tobie, dajesz mi takiego niewyobrażalnego powera. Kiedy zrozumiesz, że jesteś dla mnie ważna?!. - wylał z siebie jednym tchem.
- Wczoraj, po tym, co się wydarzyło... to było niesamowite. Zrozumiałam. Lecz boli mnie to, że nie mogę mieć księdza dla siebie. - wyjaśniła, patrząc na niego błagalnie.
- Cały czas masz mnie dla siebie. - odparł.
- Nie chcę już zaprzeczać, nie chcę po raz kolejny mówić księdzu "nie".
- To nie mów. - pokręcił głową, robiąc spory krok w stronę dziewczyny.








8 komentarzy:

  1. Ej no w takim momencie skończyć ? xD Nie no , świetnie.. jeszcze ujrzeć taki wpis dzień przed urodzinami to wcale niesamowite..jeśli jeszcze "marzysz" o takim czymś..;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpucha, abyście wyczekiwały następnego :D. Aa, miło mi to słyszeć, w takim razie wszystkiego, co najlepsze kochana ^^.

      Usuń
  2. Gosiek! No proszę Cię😘 w takim momencie? Tak się nie robi 😂😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, wiedziałam, że reakcja będzie piękna :P. Musicie uzbroić się w cierpliwość ;), a to popłaca.

      Usuń
  3. Ejj xD Gdzie nowy rozdział ? 😂

    OdpowiedzUsuń
  4. Ejj xD Pisze się!. Myślę, jak rozwinąć "historyjkę", żeby wiesz, było realistycznie, ale żeby popchnąć to dalej.

    OdpowiedzUsuń
  5. No dobra,dobra xD.Ale mam nadzieje ,że jeszcze dziś go przeczytamy ;*

    OdpowiedzUsuń