wtorek, 6 czerwca 2017

- Ale proszę, niech ksiądz nie robi niczego, co będzie potem żałował.
- Mam żałować?, czego?, ciebie?. W życiu!. - parsknął.
- Ksiądz się oburza, ale ja mówię całkiem serio.
- To może ty żałujesz, że mnie poznałaś, co?. - załapał ją za słowo.
- Zwariował ksiądz?!.
- I teraz powinnaś zrozumieć moją reakcję. Na prawdę czuję, że jesteś częścią mnie.
- Ale serce księdza nie należy do mnie.
- O czym mówisz?, jak to.
- Normalnie, mam tylko i wyłącznie księdza sympatię.
- Zapewniam cię, że dużo więcej. Ty masz moje serce, jesteś w nim.
- Nie wierze. - zachichotała, bujając się na piętach.
- Cwaniara...
- Może po prostu sprytna?.
- Nie, cwaniara. - uśmiechnął się szeroko, patrząc w rozpromienioną twarz dziewczyny.
- Jak ksiądz myśli, kiedy o kimś miło śnimy... - zaczęła niepewnie.
- ...kochamy. - dopowiedział.
- Co?. - spytała niezrozumiale.
- Śniłem i dalej, śnię o tobie.
- Więc, co to znaczy?. - spytała ciekawa.
- Że kochamy. - stwierdził.
- Że potrafimy kochać. - poprawiła
- Nie Gosia, że kochamy... siebie.
- Ale ja nie chce... nie chce kochać.
- Jak to?, nie mów mi takich rzeczy, błagam.
- Za wiele na dzisiaj, muszę ochłonąć.
- Nie zostawiaj mnie teraz. - mówił lekko spanikowany.
- Nie zostawię księdza, nigdy. Spotkamy się niebawem... przepraszam.

Przytulając się, musnęła jego policzek. Bartek wyczuł niepokój dziewczyny, obawiał się o nią. Zaskoczył ją tym, co powiedział, czy on właśnie wyznał jej miłość?. Czy przyznał, że potrafi kochać i tą kochaną osobą jest właśnie Gosia?, trudno było w to uwierzyć, nie takiego Bartka poznała. On był pełen zasad, wstrzemięźliwy, stanowczy, a teraz się buntuje, dla niej?.
Jeśli odmówi, skrzywdzi go, jak również skłamie przeciw samej sobie.
Wracając w pośpiechu do domu, wpadła na Elenę, zobaczywszy ją, rozpłakała się.

- Ej Gosia, co jest?. - podeszła bliżej, obejmując przyjaciółkę.
- Daj mi spokój... - wyrwała się.
- Ale nie!, czekaj!. - upuściła torbę z zakupami, biegnąc za nią.
- Czemu ryczysz?, co się stało!.
- Bartek... - wychlipała, przez łzy.
- Jezuuus, co on ci zrobił?. - spytała, obawiając się najgorszego.
- Nie wiem, on tam chyba dalej jest.
- Ale gdzie?, mów jaśniej.

Elena cały czas próbowała uspokoić dziewczynę i wyciągnąć od niej jakąkolwiek informacje.

- Gosia!, uspokój się, mam tam iść?.
- Nie, proszę, nie idź, on nic złego nie zrobił. - tłumaczyła niewyraźnie.
- To dlaczego płaczesz?... no nie, wyciągnę to od niego. - powiedziała stanowczo, idąc w przeciwną stronę.
- Nie!, czekaj. On po prostu...
- No mów w końcu.
- On mi chyba wyznał miłość.
- Co ty gadasz?. - spojrzała na nią kpiąco.
- Do cholery!, powiedział, że mnie kocha.
- To czemu płaczesz, cały czas płaczesz.
- Bo ja tego nie chcę, nie chcę, on będzie cierpiał.
- Póki co, sama cierpisz.
- Dlaczego on mi to powiedział?.
- A kto go tam wie?.
- Siedzieliśmy nad zalewem...
- Tam?!. Jeny, ochłoń, zadzwoń do niego, spotkajcie się!.
- Zwariowałaś?.
- Co ma się stać, to się stanie. Auto niedaleko, chodź!.
- Ty na prawdę zwariowałaś, nigdzie nie idę!. - opierała się.
- Zaufaj mi. - uśmiechnęła się miło, przekonując tym przyjaciółkę.

********

Krótkie, wiem... ale nie chciałam was zostawiać bez niczego :). Musicie być cierpliwe.

4 komentarze: