poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Mężczyźni wypisali resztę potrzebnych dokumentów, w tym czasie przyjechał transport. Normalnie nie można zabierać ze sobą nikogo oprócz pacjenta, ale za tłumaczeniem i prośbą lekarza, zgodzili się zabrać ze sobą Bartka.
Gośka po tabletkach była i kontakt z nią był utrudniony. W drodze do szpitala Bartek siedział obok niej cały czas patrząc, na ciało dziewczyny, jak gdyby męczące się we śnie.
Gosia odwróciła głowę i spostrzegła mężczyznę, który ze splecionymi dłońmi odmawia modlitwę.

- Co pan robi?. - spytała marszcząc czoło.
- Modlę się.
- Niepotrzebnie, nie ma Boga w moim życiu. - wyszeptała i z powrotem odwróciła głowę do ściany.

Mężczyzna nie wiedział co powiedzieć, zrobiło mu się przykro, ale nie miał wątpliwości, że to przez obojętność wobec niej, jej bliskich sprawiła, że tak, a nie inaczej się zachowuje.
W momencie dojechali na miejsce, Gośce zawibrował telefon, powoli się podniosła i sięgnęła do kieszeni, był to Artur.

- Cześć Gośka, powiedz mi jak się czujesz?.
- A jak się mogę czuć, co?, fatalnie.
- Spakujemy wszystkie twoje rzeczy i je przywieziemy, tylko powiedz gdzie jesteś?.
- Jestem w szpitali zakonu bonifratrów, Artur... dziękuję ci.
- Ale nie ma za co, będziemy za niedługo, trzymaj się.

- Kto to? - spytał ciekawy.
- Artur.
- Artur?.
- Chłopak którego poznałam, byłam z nim na stoku.

Bartek chciał się już odezwać, ale Gośka go uprzedziła.

- Niech pan tego nie komentuje, mam dość.

Dziewczyna od razu trafiła na prześwietlenie, rzeczywiście okazało się, że ma dwa złamania w stawie skokowym, przewieźli ją na sale, wystarczyło już czekać na swoją kolej do ortopedy.
Mężczyzna w tym czasie siedział w kaplicy, po chwili zajrzał do Gosi.

- Gdzie pan znowu był? - wydukała.
- W kaplicy. - powiedział w prost.
- W takim razie, kim pan jest, że ciągle się pan modli?.
- Przynieść ci wodę?. - urwał od razu temat, nie chcąc się tłumaczyć.
- Poproszę...
  Może jest po prostu bardzo religijny. - tłumaczyła sobie, nie dopuszczając myśli, że może być księdzem, chociaż wszystko do siebie pasowało pod tym względem.

Bartek wrócił z woda dla dziewczyny i kawą dla siebie.

- Porozmawiamy kiedyś?. - nie zastanawiając się, wystrzeliła jak z armaty.
- Może znajdę dla ciebie czas, w swoim napiętym grafiku. - podniósł głowę, patrząc jej w oczy i obracając wszystko w żart.

Do sali wpadł Artur z rodzicami.

- Tutaj jesteś. - przywitał się zdyszany.
- Co z nią dalej?.
- Czekamy na założenie gipsu i wracamy do domu. - Bartek popatrzył na dziewczynę, której na twarzy malowało się niezadowolenie.
- Ma pan czym wrócić?.
- Mam auto, ale zostało na parkingu niedaleko stoku, dlatego jeśli nie był by to problem, podjechałbym po nie.
- To ja pana zabiorę, chodźmy. - zadeklarował szybko ojciec Artura.

Po powrocie Gośka już leżała na łóżku czekając, aż założony gips przeschnie, a ona dostanie wypis.
Bartek miał już swoje rzeczy w bagażniku, spakował jej torby, odebrał wypis z rejestracji i przyszedł po Gosie.

- Ile ważysz?. - uśmiechnął się szeroko.
- 54... - odpowiedziała zdziwiona jego pytaniem.
- To z gipsem 56, nie wiem czy cię uniosę, ale spróbujemy. - zaśmiał się poprawiając tym samym humor dziewczyny.

Bartek wziął ją delikatnie na ręce, Gośka przyklejona do jego ciała, czuła jak jego serce szybciej bije. Patrzyła w jego brązowe ślepia, zastanawiając się, czy reagując tak, miał wcześniej jakąś kobietę.

- Na co tak patrzysz?. - spytał widząc, że dziewczyna nie odwraca od niego wzroku.
- Bardzo mi się podobają pana oczy... i widać, że coś skrywają.
- Na prawdę, to aż tak widać?. - odpowiedział śmiejąc się.

Gosia pokiwała głową i z pomocą Bartka weszła do auta.

- To ruszamy, tak?
- Nie chciałam tego, ale tak.
- Tylko się nie martw. - położył rękę na jej ramieniu, widząc, że ma łzy w oczach.
- Niech pan odpala to auto i jedziemy. - przetarła oczy i obróciła się do szyby.

2 komentarze:

  1. Ooo fajnie, że jest odcinek:) Dobrze się czyta:) Tylko szkoda, że tak krótko:)
    Zapraszam też do siebie:)
    http://i-am-killing-loneliness-with-you1.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam ostatnio trochę na głowie, więc piszę tyle na ile mam czasu, a do tego dochodzi tzw. pani WENA, której niekiedy nie chce się przyjść. Mimo tego, spróbuję przysiąść ;)).

      Usuń