sobota, 6 sierpnia 2016

Dziewczyna powoli przemierzała przyciemniony korytarz, wyszła na główny hol, w momencie zauważyła Artura i jego rodziców, stojących przy małej kaskadzie wodnej.

- To jest właśnie Gosia - wskazał otwartą dłonią zbliżającą się dziewczynę. - Gośka przywitała się z jego rodzicami i razem ruszyli w stronę jadalni.
- Artur powiedział nam trochę o tobie... - odezwała się po chwili ciszy jego matka.
- Ciekawe... w drodze do ośrodka, to głównie on mnie zagadywał. - popatrzyła na chłopaka, uśmiechając się lekko.
- On już taki jest...
- Proszę się nie przejmować, to tylko na plus, ma więcej do powiedzenia niż ja. - nastała niezręczna cisza, którą po chwili przerwał Artur.
- A nie mówiłaś mi, gdzie się uczysz?
- Technikum architektury wnętrz. - odpowiedziała nieśmiało.
- O proszę, dobry wybór, wy kobiety macie smykałkę do tego. - uśmiechnął się jego ojciec, patrząc kolejno na żonę i Gośkę.

Rozmowa z minuty na minutę coraz lepiej się rozkręcała, a Gosia jak i rodzice chłopaka byli mile sobą zaskoczeni.

- A Gosia... - Artur szybko zmienił temat. - Wybieramy się jutro na stok... może pójdziesz z nami?.
- Chciałam w ostatni dzień, ale dobrze, pójdę jutro z wami. - odłożyła sztućce i odsunęła się od stolika.
- W takim razie damy ci jeszcze znać.
- Nie ma sprawy, do zobaczenia... - pożegnała się i zadowolona wróciła do pokoju.

Gośka na chwilę położyła się na łóżku i wymieniła parę sms - ów z Eleną, zmęczona całym dniem, tak jak wróciła z kolacji zasnęła.
Obudziło ją po dziesiątej pukanie do drzwi, zgramoliła się z łóżka i poszła otworzyć, tak jak przypuszczała, był to Artur.

- Nie było cię na śniadaniu... myślałem, że po wczoraj nie chcesz mnie widzieć.
- Co ty gadasz, widzisz, że spałam. - mamrotała ze zmrużonymi oczami.
- Mimo wszystko, sorry za rodziców... - tłumaczył opierając się o framugę drzwi.
- Przestań, nic złego nie zrobili. - machnęła ręką.
- Jak dla mnie przesadzili z tymi pytaniami. - przewrócił oczami.
- Na prawdę nie ma o czym mówić. - mówiła znudzona już jego tłumaczeniami.
- O dwunastej wychodzimy, tak więc szykuj się.
- Tak, wezmę prysznic, pójdę do sklepu i widzimy się w holu.

Chłopak odszedł, Gośka natychmiast wskoczyła pod prysznic, po pół godzinie wychodziła do sklepu dwie ulice dalej. Kupiła wodę i parę batonów, wróciła do ośrodka, wskoczyła w jasnoniebieskie spodnie narciarskie, telefon i pieniądze schowała do wewnętrznej kieszeni kurtki, przejrzała się jeszcze w lustrze, zabrała klucz i schodziła do holu.

- Uh... myślałam, że już nie zdążę. - pomyślała widząc całą trójkę opartą o barierkę na zewnątrz.
- Yy... my narty wypożyczymy na miejscu, tak?. - spytała od razu, widząc, że tylko chłopak ma deskę.
- Tak, tak... No chyba, że chcesz zjeżdżać na tyłku. - zażartował ojciec Artura.
- Wie pan coo?, szkoda by było. - razem bardzo dobrze się dogadywali, Gośka aż zaczęła zazdrościć Artiemu takich rodziców.

Po piętnastu minutach przybyli na miejsce i od razu skierowali się do wypożyczalni sprzętu.

- Który raz państwo są na stoku?. - zapytała zaskoczona, widząc, że i jego rodzice biorą deski.
- Trzeci raz... a ty pierwszy?.
- Tak, pierwszy. - zaczęła dygotać .
- Nie ma się co bać... zabierz lepiej narty.
- Ale pan dowcipny, nawet nie miałam zamiaru brać dechy. - uśmiechnęła się zakładając buty narciarskie.

Trochę się guzdrała z dopięciem butów, ale w końcu przez to przeszła, razem wyjaśnili dziewczynie jak ma zjeżdżać. po tym założyła kask, gogle i rękawice, po czym złapała się wyciągu i wjeżdżała jako pierwsza na szczyt.
Kiedy zobaczyła z czego ma zjeżdżać nogi się pod nią ugięły, ale nie było już odwrotu...

- Raz kozie śmierć. - pomyślała, odpychając się nartą.

Na początku szło jej dobrze, aż do momentu, kiedy za gwałtownie skręciła, straciła równowagę i runęła ze stoku, zatrzymała się na bocznej zaspie, podnosząc rękę, w geście, że 'jeszcze' żyje...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz