środa, 28 czerwca 2017

Dziewczyna bezpiecznie wróciła do domu, no bo przecież była z Bartkiem, on za nic w życiu nie pozwoliłby zrobić jej krzywdy, była jego małą perełką, która nie raz mu się stawiała, mimo to, patrzył na nią z podziwem, uśmiechał się przy tym, lubił w niej tą zadziorność.
Dla Gosi ten dzień, nie był normalnym, zwykle monotonnym dniem.
Po zjedzeniu kolacji z kilku prostych kanapek i wypiciu herbaty z miodem, wtulona w poduchę, z uśmiechem na ustach, błogo zasnęła.
Natomiast Bartek walczył, walczył aby zasnąć. Kawa akurat na niego, działała bardzo nużąco, wypił jej dwa kubki. Szurając klapkami o posadzkę, chodził jak widmo ze swojego pokoju do kuchni.

- Bartku, co tu robisz?, dlaczego nie śpisz?.
- Obudziłem proboszcza?. - spytał przejęty.
- Nie, nie potrafię zasnąć. - burknął.
- To tak jak ja... - przyznał.
- Pijesz kawę i chcesz zasnąć?. - spytał, widząc, że wikary robi sobie dolewkę.
- Działa na mnie inaczej...
- Może chcesz?, pomoże ci zasnąć. - wyciągnął w jego stronę listek tabletek.
- Nie, dzięki, poradzę sobie. - ominął go łukiem, czym prędzej wracając do swojego pokoju.

Do pokoju wrócił chwiejnym krokiem, mimo, że był czysty jak łza, to zmęczenie. Nie chciał po raz kolejny palić światła po nocy, po omacku, małymi kroczkami doszedł do łóżka, szybko wymacał stolik nocny, który był tuż obok i postawił na nim kubek. Zamaszyście szurnął ręką i zmiótł jakiś ciężki przedmiot.

- Cholera. - przeklął.

******

- Co się wczoraj wydarzyło, opowiadaj. - Elena zaczęła rozmowę, wyciągając przyjaciółkę na spacer.
- Cudownie było.
- I tyle?. - spytała.
- Aż tyle, nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak jego obecność jest dla mnie ważna. - mówiła podekscytowana.
- Jesteś pewna, że on czuje to samo?.
- Wierzę mu. - odpowiedziała z pełną stanowczością.

Gośka postanowiła, że to, co się wydarzyło poprzedniego dnia pomiędzy nią, a kapłanem, zostanie tylko i wyłącznie, pomiędzy ich dwójką.
Przyjaciółki miło razem spędziły poranek, w końcu chcąc, czy też nie, obie musiały wrócić do swoich obowiązków.
Dziewczyna spacerkiem wróciła do domu, zapowiadał się słoneczny dzień, bezchmurne niebo, przed wejściem do domu dostała powiadomienie.

Mamuśka: "Zostań w domu, będziemy pod wieczór..."
G: "Yhym, czyli nic nowego :)."
M: "Spokojnie, pieniądze są na komodzie, zrób sobie coś do jedzenia."
G: "Okok."

W lodówce nie było za wiele, wędlina, jajka, parę warzyw, jedyne co można było z tego wyczarować, to jajecznica, ale nie miała akurat na to ochoty. Zgarnęła pieniądze i wyszła ponownie do pobliskiego spożywczaka. Wróciła z dwoma pełnymi siatami zakupów, postanowiła zrobić jakiś obiad, aby w razie powrotu rodziców mile ich zaskoczyć, starała się jak tylko mogła.
Siedziała na taborecie w kuchni, szperała coś w telefonie, kiedy nagle ni stąd, ni zowąd przestraszyło ją pukanie do drzwi. Nie miała pojęcia kogo może się spodziewać, żadna wizyta nie była zaplanowana.
Przed drzwiami stała kobieta, starsza... w sumie to dużo starsza od Gosi, wyglądała na trzydziestkę.

- Emm... słucham?.
- Ty mnie pewnie nie kojarzysz, ale... - zaczęła na wstępie.
- ...Ale nie kojarzę, o co w ogóle chodzi?.
- Są rodzice?.
- Nie.
- Czyli nic się nie zmienili... - prychnęła śmiechem.
- Ale ja dalej nie rozumiem, co panią tutaj sprowadza?.
- Może mogę wejść?, porozmawiamy. - zaproponowała.
- Y... nie?. - wyśmiała jej pomysł.
- Nie bój się.
- Pani się chyba coś pomyliło...
- Nie, nie, wpuść mnie, to porozmawiamy. - spojrzała na nią przekonująco.
- Niech będzie, ale góra piętnaście minut i wynosi się pani stąd. - powiedziała stanowczo, obawiając się nieznanej jej kobiety.
- Gotujesz coś?. - spytała, czując przyjemne zapachy z kuchni.
- Tak, obiad... proszę usiąść. - skazała ręką na krzesło.
- To jeśli teraz nie ma rodziców, to kiedy będą?. - zaczęła.
- Mają się pojawić pod wieczór.
- Nie będę tutaj siedzieć do wieczora... dasz mi do nich jakiś kontakt?.
- Telefon domowy?.
- Może być.
- Oni mi pewnie nie powiedzą, wszystko przede mną ukrywają, to wyciągnę to od pani, o co chodzi?, co panią tutaj sprowadza?. - spytała, spisując na karteczce numer telefonu.
- Myślałam, że zastałam rodziców, chciałabym zobaczyć, jak nerwowo się przed tobą tłumaczą. - uśmiechnęła się szyderczo.
- Ale z czego?. - dopytywała dalej, wręczając kobiecie kartkę.
- Oni?, Ha!, najlepiej z wszystkiego.
- Albo mówi pani jasno o co chodzi, albo się żegnamy. - postawiła sprawę jasno, nie chcąc się dalej bawić.
- Słuchaj, widzę, że gdybym nie wróciła, to ty dalej żyłabyś w nieświadomości. Jestem twoją siostrą...
- Jaja sobie robisz. - wyśmiała ją.
- To normalne, że mi nie wierzysz, ale jak mam cie przekonać?.
- Skąd ty się urwałaś, skąd!?. - pytała, próbując połączyć wątki.
- To rodzice, powinni się tłumaczyć, nie ja. - prychnęła, wyciągając dowód osobisty, jako potwierdzenie tego, co mówi.
- Ale to ty do cholery nagle się straciłaś, tak?.
- Tak, wyjechałam. - przyznała.
- Wyjechałaś i teraz wracasz i jeszcze wmawiasz mi, że jesteś moją siostra?, jak mam ci uwierzyć, jak?!.
- Nie wiem, ale pragnę, abyś mi uwierzyła.
- Kiedy ja nie wiem jak. - pokręciła głową.
- Od dłuższego czasu śledziłam cię na portalach społecznościowych, musiałam wrócić i poznać cię osobiście.
- Nie odbudujesz tych wszystkich lat w kilka dni...
- Zdaję sobie z tego sprawę.
- I dlaczego oni mi nie powiedzieli?. - spytała podłamana.
- Zerwałam z nimi kontakt...
- ... i ze mną automatycznie także. - dokończyła.
- I to mnie boli, nie powinnam, nie powinnam rozstawać się z siostrą.
- No właśnie, więc dlaczego?.
- Uwierz, z czasem samo wyjdzie na jaw.

Gośka próbowała logicznie wszystko ułożyć sobie w głowie, bezskutecznie.
Dziewczyna spoglądała kątem oka na kobietę siedzącą tuż obok niej, była tak łudząco podobna do matki, kiedy ta była młoda. Nie wyganiała jej.

- Nie będziesz się do mnie odzywać, rozumiem.
- A co mam powiedzieć?, o czym mam z tobą rozmawiać!?. - wybuchnęła.
- Nie bądź na mnie wściekła. - poprosiła.
- Ale dlaczego teraz?, czemu to mi wmawiali, że jestem cholerną jedynaczką?!.
- Masz rację, mnie również bolało, że tak bezczelnie nas obie oszukują.
- Mówisz, że jesteś moją siostrą, ale dalej jesteś dla mnie obcą osobą. - próbowała tłumaczyć swoją postawę.
- Powinnam cię przeprosić. - przyznała.
- Dlaczego nie było cię wcześniej?.
- Nie wiem, nie wiem, co mam ci powiedzieć.
- Najlepiej wszystko, bo o niczym nie wiem, jestem jak dziecko we mgle.
- Przykro mi, że przypomniałam sobie o tobie dopiero teraz.
- I bardzo dobrze, naprawdę nie potrafię pojąć, jakim trzeba być człowiekiem, aby zapomnieć o swojej rodzinie, aby ukrywać prawdę!. - odpysknęła.
- Co chcesz ode mnie usłyszeć?, co?, że mi przykro?, że przepraszam?.
- W dupie to mam. - odpowiedziała bez emocji.
- Nie mów tak, kto wie, jak ty byś się zachowała w kryzysowej sytuacji...
- Ale co dla ciebie było kryzysową sytuacją?!, brak pieniędzy?, czy tylko to, że nie widziałaś nic, prócz czubka swojego nosa...
- Nie do końca. - protestowała, próbując się wybronić.
- W takim razie, jak ty byś zareagowała, gdyby do twoich drzwi przyszła kobieta, i powiedziała ci, że jest twoją, tutaj zaznaczam "zaginioną" siostrą?.
- Rozumiem twoje zachowanie, ale nie zrzucaj całej winy na mnie...
- Masz rację... winni są również rodzice, gdzie wspólne zdjęcia?, gdzie pamiątki?. Mam dziewiętnaście lat i o niczym nie wiem.
- To jak rodzice mogli zapomnieć o swojej córce?.
- Nie martw się, o mnie też zapomnieli, kompletnie o mnie nie dbają. - przyznała ze śmiechem na ustach.
- Mamy sobie na prawdę dużo do wyjaśnienia. - podebrała ją, przyciągając bliżej siebie.
- Nie bądź zła, ale ja na prawdę nie wiem, kiedy dam radę się do ciebie przekonać.
- Dam ci tyle czasu ile będziesz potrzebowała, o ile mi zaufasz.
- Z obdarowywaniem innych moim zaufaniem jest różnie, trzeba na prawdę sobie zasłużyć.
- Zrobię wszystko, na prawdę.
- Jesteś bardzo przekonywująca, szansę już ci dałam, nie zmarnuj tego. - pouczyła.
- Gdzie idziesz?. - spytała, widząc, że Gosia pakuje najpotrzebniejsze rzeczy do worka.
- Zapomnij, że będziesz mnie kontrolować, jak rodzice. - odfuknęła.
- No ale zostawiasz mnie tutaj samą?. - spytała zaskoczona.
- Jestem umówiona, wrócę za niedługo, a z resztą, wierzę ci...  - skinęła głową.

Parę minut wcześniej dostała wiadomość od Bartosza, pilnie chciał się z nią spotkać, zaniepokoiło ją to, bała się, że może chodzić o to, co wczoraj się wydarzyło. Chciała to jak najszybciej wyjaśnić, nie mogła czekać, to nie jej potulny charakter.

*********

 Tak więc ten... postanowiłam rozwinąć nowy wątek, aby jakoś to wszystko ożywić, czy dobrze?, jeszcze nie wiem, zobaczymy, co nam czas przyniesie :). Póki co, cieszcie się nowym wpisem :P.



2 komentarze:

  1. Tego to bym się w ogóle nie spodziewała :). Powiem , że nieźle to wymyśliłaś. Mam nadzieję, że w niedługim czasie pojawi się kolejny wpis i nie będziesz nas tak trzymać trzymać tej niecierpliwości no bo przyznaj ile można xdd. A tak swoją drogą myślę , że ta "siostra" może coś tu nawyczyniać jeśli chodzi o Gosie i nadpodziw nerwowego Bartka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj no wiem, a zobaczymy jak się wpisze w relacje pomiędzy Gośka, a Bartkiem :P.

      Usuń