sobota, 23 grudnia 2017

Cały dzisiejszy dzień był zwariowany, upojna noc z Bartkiem, spotkanie Eleni, rozmowa z ojcem i z obu stron surowa reprymenda. Bezsensowne było ciągnięcie niekomfortowego tematu. Nie zwracając na siebie uwagi, zgarnęła portfel i klucze, które wrzuciła do szmacianego plecaka, leżącego na komodzie w przedpokoju.

- Gdzie jesteś?.
- Pod kościołem. - odpowiedziała do słuchawki telefonu, uspokajając oddech.
- Pod kościołem?, przecież miałaś być u siebie.
- Nie mogłam dłużej zostać w domu. - po wypowiedzeniu słów, od razu się rozłączyła.

Bartek dłużej nie myśląc, wsunął telefon do kieszeni spodni, a portfel do bluzy, którą zapiął po kark.

- Jestem, wskakuj. - przywołał ją, kiedy podjechał autem, pod kościelny parking.
- No już, jedźmy. - popędzała go, zapinając pas.
- Spokojnie, jesteś ze mną. - przetarł kciukiem po jej skroni.
- Wiem, kocham cię. - złapała go za rękę, całując go w nią.
- Kocham, będziesz zadowolona. - oświadczył, przekręcając kluczyk w stacyjce.

Jadąc autostradom, GPS ostrzegał o wypadku, niedaleko nich, nie tracąc czasu w korkach, oboje postanowili zboczyć z trasy i jechać mieścinami, co oczywiście  wydłużało drogę, musieli się z tym liczyć.

- Co masz taką nie tęgą minę, nic ci nie poradzę na... ahh. - uderzył bezsilnie w kierownice.
- Nie przejmuj się mną, nie chodzi o drogę, w sumie, to chciałabym być z tobą w wiecznej podróży.
- Przepraszam cię, to ja jestem jakiś nadpobudliwy. - wiercił się na fotelu.
- Czegoś się boisz?.  spytała zaniepokojona.
- ...
- Mhm, nie chcesz mówić, no dobra. - fuknęła, odwracając się do okna.
- Potraktuj to jako niespodziankę. - próbował ją udobruchać.
- Nie lubię, kiedy jesteś taki tajemniczy.
- Wiesz, o wszystkim też nie mogę ci mówić.
- Nie każę ci wszystkiego mówić, ale jeśli...
- Nie Gosia, nie chodzi o ciebie. Spokojnie.
- Jesteś smutny, z tego powodu mi przykro.
- Nie przejmuj się mną, proszę. - poprosił dziewczynę, kładąc prawą rękę na jej udzie.
- Zostaw. - odganiała się od niego, udając niedostępną.

Przez pewien czas, będąc tak blisko, nie odzywali się do siebie na słowo. Bartek pod pretekstem zagłuszenia ciszy, włączył radio, muzyka która w nim leciała, sama jeszcze bardziej wciągała w refleksje, utraconych dawno wspomnień.

- Wiesz co?. - chcąc zagaić, pierwszy odezwał się do dziewczyny.
- Hm?. - ciekawa, odwróciła do niego głowę.
- Jest teraz tak bardzo nostalgicznie...
- To prawda. - przyznała mu rację.
- Jestem na prawdę ciekaw, jak wyglądało by moje życie, gdybym ciebie nie spotkał, gdyby ciebie teraz tutaj nie było.
- Pewnie byłbyś szczęśliwy.
- Żartujesz sobie?, byłem burakiem, a nie księdzem. - zaśmiał się szczerze.
- Pomogłeś mi, to wspaniale o tobie świadczy.
- Tak, ale to właśnie ty nauczyłaś mnie kochać.
- Kochać?.
- Kochać drugiego człowieka, to wspaniałe. - zachwycał się.
- Wydaje ci się, sam do tego doszedłeś. - przypisywała całą zasługę, jemu samemu.
- Nie, mam kogoś, kogo mogę na prawdę kochać, mam odzwierciedlenie tego.
- Ale bez przesady, nie przypisuj mi znowu wszystkich zasług.
- Nie lubisz tego?. - spytał, widząc, że Gośka się miga.
- Jestem skromna, ciepło robi się na serduszku, kiedy o tym mówisz. Ale ja wiem, widzę to w tobie, w twoich oczach, pocałunku, ja na prawdę wiem. - zapewniała go.
- Daję ci szczęście?. - spytał, spoglądając na nią wymownie, prosząc jednocześnie o szczerą odpowiedz.
- Jest mi nie raz trudno, ale wiem, że nie jestem w tym sama. - odpowiedziała niejednoznacznie.
- Nigdy nie zrozumiem kobiet. - zażartował, śmiejąc się pod nosem. - To oznacza, że tak?.
- A ja nigdy nie zrozumiem mężczyzn, że tak ciężko wam załapać, o co chodzi. - odgryzł mu się, przeczesując jego włosy, między palcami.
- Jestem tylko ja?.
- Teraz już chyba tak... - odpowiedziała skromnie.
- Co masz na myśli?. - dopytywał.
- Eleni, przyjaciółka...
- No wiem, wiem, co z nią?.
- Spotkałam ją, kiedy wracałam do domu, dała mi solidną reprymendę.
- Pokłóciłyście się?.
- A jak to miało się skończyć, broniłam swojego zdania, broniłam nas. - powiedziała w końcu.
- Powiedziałaś jej?!. - zgotował się, ledwo wyhamowywując na pasach.
- Ona wie... a to!, co miałam powiedzieć, że mnie komar ugryzł?.  - parsknęła, odsłaniając różową plamę, pod obojczykiem.
- Skubany, nieźle cię chapsnął. - zaśmiał się, rozładowując narastające napięcie.

Po drodze, Bartek postanowił zajechać w jeszcze jedno miejsce... do kwiaciarni.
Kupił kilka czerwonych róż, wracając uśmiechnięty do auta, Gosia nie mogła uwierzyć własnym oczom.

- To dla ciebie. - nadstawił policzek, w dłoni trzymając jedną z wielu róż.
- O jaa, nie spodziewałam się, dziękuję. - ucałowała go.
- To jeszcze nie koniec. - puścił jej oczko, kładąc delikatnie resztę róż, na tylne siedzenia.

Podróż docelowa trwała nie całą godzinkę. Gośkę jednak bardzo to znużyło, zważając również na to, że na dworze panowała masakryczna pogoda, słońce, które przebijało się z nad chmur, było zębate.

- Zapraszam. - oznajmił, zjeżdżając i parkując auto na poboczu.
- To tutaj?. - próbowała się rozejrzeć.
- No chodź, nie jest tak strasznie. - zachęcał.
- Jest pięknie. - poprawiła go, zachwycając się krajobrazem wokół.
- Aż tak ci się tutaj podoba?. - zachichotał, widząc zachwyt Gosi.
- Pewnie!, ale kto tu mieszka?. - dopytywała ciekawa, widząc, że Bartek idzie w stronę jednego z domków. - Znowu mi nic nie powiesz?, to ty tu mieszkasz?. - próbowała coś od niego wyciągnąć, jednak nieskutecznie.
- Kiedyś tu mieszkałem, ale chodź, sama zobaczysz... - objął ją w pasie.

Bartek śmiało otworzył furtkę wejściową, podszedł do drzwi, zawahał się lekko... zapukał.

- Kto tam?. - oboje usłyszeli zza drzwi, łamiący się głos staruszki.
- To ja, Bartek, otwórz... - odpowiedział szybko, uśmiechając się półgębkiem.

Dziewczyna stojąc u boku Bartka, kompletnie nie wiedziała co się dzieje, jej serce przyśpieszało rytm, nie wiedziała czego ma się spodziewać.

- Spokojnie, polubi cię. - szeptem uspakajał dziewczynę, widząc jak wewnętrznie cała ze zdenerwowania i dezorientacji chodzi.


*********

I z takim smaczkiem was zostawiam.
Wesołych świąt wam życzę, dużo miłości w gronie rodzinnym, jak i osobistym, dążcie do celu (oby nie po trupach) ;), budujcie się wewnętrznie!.
Aaa gdyby ktoś, coś, to zapraszam: owcagp@gmail.com












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz