poniedziałek, 6 lutego 2017

Było wcześnie kiedy Gośka wróciła do domu, obudziła się wcześniej od Eleny, nie budząc jej, po cichu się wymknęła. Wchodząc do domu, starała się poruszać jak najciszej, myśląc, że rodzice jeszcze śpią, jednak nic z tego.

- Nie skradaj się, o której to się wraca?. - słysząc głos ojca, weszła do kuchni zawodnie wzdychając.
- O, jecie już śniadanie?, co tak szybko?. - popatrzyła na nich zaskoczona.
- Lepiej mów gdzie byłaś...
- No przecież u Eleny, zagadałyśmy się i gdy się ściemniło, nie chciała mnie puścić.
- To dlaczego się nie odezwałaś?. - ponownie spytał, przegryzając kanapkę.
- No przepraszam, ale tak wyszło, potem szybko posnęłyśmy, a mi to na prawdę wypadło z głowy.
- Poważnie byłaś całą noc u niej?.
- Przecież, nie mam drugiej takiej przyjaciółki jak ona... - przysiadła do rodziców, szykując sobie śniadanie.
- To prawda. - uśmiechnął się.
- Z resztą w ostateczności, ona spokojnie może wam to potwierdzić. - powiedziała pewna siebie, czując wibracje telefonu.
- I?. - popatrzyli na nią zaskoczeni, że odrzuciła połączenie.
- Ym... nie znam tego numeru.
- Wyglądasz na zdenerwowaną, o co chodzi?.
- Nic się nie dzieje, zjem w pokoju, ok?.
- No dobrze, dobrze...
- Aha mamo i na drugi raz, proszę cię, nie podsłuchuj moich rozmów, jeśli ty tego nie będziesz robić, to i ja nie będę cię musiała okłamywać. - uśmiechnęła się do niej szczerze, zabierając kubek z kawą.
- O co jej chodzi?. - popatrzył na żonę, lekko zmieszany.
- Miałyśmy nie dawno taką, nie przyjemną sytuację.
- Dziewczyna ma rację, nie wolno tak robić, pozostaw jej trochę prywatności. - zwrócił uwagę.

Gośka wróciła szybko do pokoju, odpaliła laptopa i włączyła głośną muzykę, opierając się o ścianę usiadła na łóżku. Nie mogła w ten sposób się wyciszyć, chciała wyrzucić z siebie wszystkie nagromadzone emocje. Przed momentem, to Bartek próbował się z nią skontaktować, chociaż ta myślała, że to jej przyjaciółka, dlatego też nie mogła odebrać telefonu, drugą stroną medalu było to, że nie chciała, przez moment wróciła do poprzedniej nocki, do tego, jak to jej najlepsza przyjaciółka miała do powiedzenia ostatnie zdanie.
W momencie jej telefon znowu zaczął dzwonić, to znowu on i to kolejne połączenie, które Gośka odrzuca. Nie chciała z nim w tym momencie rozmawiać, była rozbita na tysiące kawałków, ale nie mogła znowu zmięknąć.

G: "Elena, ja już jestem w domu, przepraszam, że cię zostawiłam, ale po wczoraj, no wiesz..."
E: "Nic się nie stało, chwilę temu się obudziłam. Powiedz mi, jak tam u ciebie?".
G: "A jak ma być?, staruszkowie nie byli wściekli, spokojnie".
E: "A reszta?".
G: "Co reszta?, reszta mnie nie interesuje."
E: "Oj Gosik, będzie boleć, ale musisz przez to przejść".
G: "Nie musisz mi dwa razy powtarzać, już wczoraj do mnie doszło".
E: "Ok, ale nie bądź na mnie zła :/".
G: "Nie jestem, ale proszę, pomóż mi..."
E: "Przecież wiesz, że możesz na mnie liczyć, głupku."
E: "Chcesz żebym przyszła?".
G: "Nie, niee, siedź w domu, ja wyłączam telefon i idę spać."
E: "Ok, jak chcesz. Śpij dobrze kotek :P".

Dziewczyna była wściekła i sfrustrowana, jakiś czas temu od matki wyciągnęła leki uspakajające, które potem trzymała w swoim pokoju, wzięła dwie tabletki nie zważając na ich siłę i ze łzami cieknącymi po jej policzkach wtuliła się w dużą pierzastą poduchę. Rodzice rzadko widzieli, aby płakała, bardzo dobrze to przed nimi kryła, nie pokazywała swojej bezsilności, może i zbyt dużej wrażliwości, nie chciała być nawet w oczach rodziców postrzegana jako ta słaba.
Gośka ponownie obudziła się dopiero w środku nocy, z potworną zgagą i suchością w ustach, spojrzała na wiszący na przeciw jej łóżka ścienny zegar, było po trzeciej, wyrównując oddech oblizywała spieczone usta. Patrząc na telefon przypomniała sobie odrzucane połączenia od Bartka, było jej wstyd i za razem żal, ale już nic na to nie mogła poradzić. Tamtego dnia działo się z nią coś złego, z początkiem pełna euforii dziewczyna, w momencie stała się sfrustrowana.
Ciekawa włączyła telefon, na którym był multum powiadomień, również tych od Bartka, jedna z wiadomości zaczynała się następująco.

B: "Gosia, co się dzieje?, odezwi..."

Na Gośce nie zrobiło to kompletnego wrażenia, usunęła wszystkie powiadomienia, odkładając telefon na stolik. Wpatrując się w sufit leżała, z ręką podłożoną pod głowę, słyszała, że po korytarzu ktoś się krząta, nakryła się kołdrą, aby wyglądało, że śpi. To chyba była mama, przystanęła przy jej drzwiach, po chwili jednak wróciła do sypialni.

- Gosia,,, Gośka!. - zaczął wybudzać ją ojciec.
- No przecież nie idę do szkoły, noo. - mamrotała.
- Co to za tabletki?.
- A które?, te?. - nagle otrzeźwiała.
- Tak te, przecież kiedyś matka je brała na depresje.
- No tak, tak, pamiętam.
- Gośka, o co chodzi?. - mówił coraz bardziej poddenerwowany,
- Wszystko w porządku, nie mogłam zasnąć. - starała się tłumaczyć.
- Jeśli coś się dzieje, to mów, póki nie jest za późno...
- Ale na co ma być za późno?, daj spokój.
- Może i już nie pamiętasz, co działo się z twoją mamą. - powtarzał ku jej przestrodze.
- Pamiętam, pamiętam. Na szczęście mi to nie grozi, spokojnie. - przekonywała z wewnętrznym smutkiem.
- Tak myślisz?.
- Yhym. - skinęła.
- Coś z tobą nie tak... jeśli zachcesz, pójdziemy do psychologa.
- No coś tyy. - wyśmiała go, nie dopuszczając takiej możliwości.
- Daj sobie pomóc.
- Tato, na prawdę jest wszystko w porządku. - przytuliła się do niego, poklepując go po plecach.
- Posiedziałbym jeszcze z tobą, no ale patrz... muszę jechać do biura.
- Jak zwykle, no ale nic... dzięki.
- Cześć kotek. - wychodząc z pokoju, ucałował ją w czoło.

To mogło się wydawać dziwne, ale tak, rodzice stali się bardziej rodzinni, niż zwykle. Mógł za tym stać sprytnie ułożony od "A" do "Z" plan, jednak w tym momencie, to nie wchodziło w rachubę. Matka Gośki kilka lat temu przechodziła depresję, było to spowodowane wieloma czynnikami, aż w końcu kobieta stała się aspołeczna. Skutkiem tego, była nieudana próba samobójcza. Gośka była za mała, aby zrozumieć, dlaczego w taki sposób to się skończyło, jednak widok blado-sinego i bezwładnego ciała, odcisnął na niej swoje piętno. Matka od tego czasu, trzymała się od wszystkiego na dystans, w kolejnych miesiącach leczenia były zauważalne postępy, ale aby to się znów nie powtórzyło, mimo odrzucenia, musiała być w to zaangażowana cała rodzina.
Gośka nie potrafiła już ponownie zasnąć, leniwie zgramoliła się z łóżka, po porannej toalecie, weszła do kuchni uszykowała sobie śniadanie i zaparzyła herbaty.
Jedząc śniadanie oglądała losowo wybrany film w TV, po śniadaniu, postanowiła trochę posprzątać, wzięła się za swój pokój, potem przeszła do kuchni, wycierając podłogę usłyszała dzwonek do drzwi, nie zastanawiając się poszła otworzyć. Ku jej zdziwieniu w drzwiach stała Elena, no z resztą kogo innego mogła się spodziewać... na jej twarzy pojawiła się radość.

- Czeeść, a co ty tu robisz. - z uśmiechem od ucha, do ucha wpuściła przyjaciółkę.
- Postanowiłam, że wpadnę, to chyba nie problem, co?.
- No przecież, że nie!.
- Jesteś sama?.
- Jestem już skazana na samotność. - rzuciła przez ramię, chowając mopa w magazynie.
- Daj spokój, patrz... idąc do ciebie postanowiłam, że kupię ciacho.
- Tiramisu, moje ulubione, kochana jesteś.
- Tak na poprawę humorku, zaparzysz kawy?, ja rozkroję ciasto. - zaproponowała.
- Ok ok, już... daj mi tylko umyć ręce.
- Mm, patrz jak ślicznie pachnie.
- To prawda, super, uwielbiam to. - zajadała się.
- Lepiej się czujesz, co?.
- Sama nie wiem,
- Eh, no to ja już nawet nie pytam.
- A właśnie, że nie... wiesz ile miałam od niego powiadomień?.
- Olej to, proszę cię.
- Wiesz, że nie potrafię. - westchnęła.
- To się zbierz i to zrób. No Gośka, przecież nie przyszłam do ciebie, aby znowu o nim rozmawiać.
- Szlag mnie trafia.
- Mnie również, kiedy zaczynasz o nim gadać.
- Jesteś moją przyjaciółką.
- Tak i ty się jeszcze dziwisz, dlaczego tak się zachowuję.
- Dobra, może i masz rację, chyba nie będziemy tak tu siedzieć, idziemy gdzieś?.
- To dobry pomysł, w porządku, chodź. - pociągnęła Gośkę za rękę.

Dziewczyny wybrały się do galerii handlowej w centrum swojej małej miejscowości, mimo chodzenia po sklepach, żadna nie znalazła nic dla siebie. Nie chcąc wcześnie wracać do domu, postanowiły zajść do ulubionej kawiarni, spotkały tam swoich znajomych ze szkoły, tak w doborowym towarzystwie nastał wieczór.






2 komentarze: