niedziela, 25 grudnia 2016

Gośka chwilę później obudziła się w mieszkaniu kumpla, obok niej półżywa leżała Elena, dziewczyna rozglądając się po pokoju, zaczęła powoli dochodzić do tego, co się wydarzyło. Zebrała się po cichu, aby nikogo nie obudzić, zostawiła wiadomość na kartce i wyszła do domu. Na ulicach było ponuro, nad polami unosiła się gęsta i biała jak mleko mgła. Przechodząc przez skrzyżowanie spojrzała w stronę stacji benzynowej, zauważyła proboszcza wsiadającego do auta, z jakąś młodą, atrakcyjną kobietą. Gośka zwolniła kroku opierając się o drzewo, jak szpieg przyglądała się, nie do końca wierząc swoim oczom, w to, co widzą. Było to dla niej ciekawe, chciała wiedzieć więcej, przeszła na drugą stronę, chciała przejść niezauważona, jednak okazało się to niemożliwe. I tyle, że ją zauważył, nie krył się z tym, wsiadł za kierownice i zatrąbił klaksonem, chcąc zwrócić tym jej uwagę, jednak Gośka idąc przed siebie, starała się nie zwracać na niego uwagi. Dalej idąc do domu, intensywnie myślała, kim może być kobieta którą widziała z proboszczem, wróciła do domu i  zamknęła się w pokoju, nie mogąc zasnąć napisała do Eleny.

G: Obudziłaś się?.
E: Tak, przed momentem, co jest?.
G: Wróciłam do domu, było grubo. Nie uwierzysz kogo widziałam.
E: Bartek?.
G: No coś ty, niee, proboszcza.
E: Ahym... i co dalej?.
G: Przyjdź do mnie, proszę.
E: Poczekaj, zbiorę się i do pół godzinki będę.

Tak jak napisała, w przeciągu pół godziny siedziała już u Gośki.

- Baboo, co taki zryw?.
- Pisałam ci, że widziałam proboszcza, ale czekaj... z kobietą.
- Gośka, może jego koleżanka, siostra... - starała się tłumaczyć.
- Bartek mi mówił, że jest jedynakiem, żebyś widziała jak była wylaszczona.
- Hej, ale co ci do tego?.
- To nie w porządku, chociażby wobec Bartka.
- Jezu, znowu on?.
- Elena, tak, zawsze on. Chodził przybity,bo proboszcz pluł się do niego o to, że się ze mną spotyka.
- To też nie jest ok.
- Ale po czyjej ty jesteś stronie?, on sam nie jest lepszy, jak ma coś na sumieniu, to niech się nie czepia Bartka, nic złego nie robimy.
- A może chce w ten sposób odsunąć od siebie podejrzenia, myślałaś o tym?.
- Możliwe, głupie to.
- Maskuje siebie, z pewnością łatwiej posądzać takiego wikarego.
- Proszę, nie dobijaj mnie. - schowała twarz w dłoniach.
- Sama zaczęłaś temat, ale nie martw się. Jeśli przyniesie ci to ulgę, to porozmawiaj z Bartkiem o całej sytuacji. - przygarnęła przyjaciółkę.
- Nie widziałam go ostatnio, on też się nie odzywa.
- Może musi odpocząć, sama mówiłaś, że ma dużo na głowie.
- Tak, ale czuję się fatalnie.
- Przestań... wiesz jacy są faceci, on także, masz... - podała jej telefon, podpuszczając ją, aby to ona pierwsza się z nim skontaktowała.
- Widzisz, ma wyłączony telefon,
- Gosiaa, zluzuj, na pewno się odezwie. Zostanę z tobą, co?. - zaproponowała chcąc podtrzymać ją na duchu.
- O ile masz czas...
- Dla ciebie zawsze znajdę, poczekaj, napiszę tylko do rodziców aby się nie martwili.

Elena leżała z przyjaciółką, Gośka cały czas opowiadała o Bartku, a ona próbowała odciągać ją innymi tematami, aby ta się nie zamartwiała, było  jej żal przyjaciółki, nie mogła nic zrobić, a i w stu procentach nie była za tym, żeby się spotykali.
Elena chcąc się podnieść zauważyła, że obok niej przysnęła Gosia, odetchnęła, podłożyła jej pod głowę poduszkę, okryła kocem i ucałowała w czoło, poszła jeszcze obadać sytuacje, a kiedy spostrzegła, że rodziców Gośki nie ma w domu, poszła położyć się do ich sypialni.
Obudziła się po szóstej, nie słyszała aby ktoś krzątał się po domu, dlatego dalej leżała leniwie w łóżku, przeglądając facebook'a nie usłyszała kiedy weszli rodzice, od razu wpakowali się do sypialni zastając tam Elenę.

- Elena?, co ty tu robisz?. - spytał lekko zmieszany całą sytuacją ojciec Gośki.
- Ym, przyszłam do Gosi, i ten... ja już idę, spoczko.
- Wiesz, nic się nie stało, jesteśmy tylko zaskoczeni.
- A Gosia jest u siebie w pokoju.
- Zostaniesz na śniadaniu?.
- A z miłą chęcią, to ja jeszcze pójdę do Gośki.
- Pozwól, że się rozpakujemy i zaraz coś wam uszykujemy. - puścił oczko dziewczynie, kładąc torby na łóżku.

- Gośka! budź się, twoi rodzice wrócili.
- yhyy, spoko  - mamrotała przez sen.
- Ty laska, wiesz która godzina?.
- Co?, siódma?, czy ciebie pogrzało? - zakryła twarz poduszką
- Wstawaj, wstawaj, zaraz twoi rodzice przyniosą nam śniadanko do łóżka.
- To szybciutko, bo jestem głodna...

Dziewczyny siedziały ze sobą do dziesiątej, krótko po wyjściu Eleny, Gośka znowu postanowiła za wszelką cenę skontaktować się z Bartkiem, ten nie odbierał, dlatego postanowiła nagrać mu się na sekretarkę, z nadzieją, że ją odsłucha.
"Dlaczego ksiądz tak długo się nie odzywa?, zaczynam się martwić, myślę, że to nie przeze mnie, a jeśli tak, to... eh, po prostu niech się ksiądz odezwie."
Kiedy Gośka nagrywała się na sekretarkę Bartek jeszcze spał, od wczorajszego nieudanego wieczoru miał wyłączony telefon. Obudził się jakiś czas później, zaspany chcąc sprawdzić godzinę złapał za telefon i go włączył, od razu pokazało się parę nieodebranych połączeń, także od Gosi, oraz nagrana przez nią wiadomość, nie zważając na inne powiadomienia, od razu wybrał do niej numer.

"Gosia!, y... dzień dobry, co się stało?" - przywitał się zaspany.
"To ja pytam, co się dzieje, martwię się..."
"Tak wiem, odsłuchałem twoją wiadomość. Gosia, ja wyjechałem." - przyznał się po chwili.
"Ale jak?, daleko?." - spytała w lekkim szoku.
"Nie hehe, nie martw się Gosiu, musiałem odpocząć, przytłoczyło mnie wiele spraw."
"Ja też?." - spytała krótko.
"Eh, Gośka, to nie jest rozmowa na telefon..." - odpowiedział zaskoczony jej pytaniem.
"To znaczy, że tak?."
"Gosiu, proszę, wrócę to porozmawiamy, dobrze?."
"Na prawdę, bardziej niż o siebie, boję się o księdza." - powiedziała drżącym głosem, czym wprawiła w osłupienie Bartka.
"I bardzo cię za to cenię." - odpowiedział, to co mu przyszło do głowy, głębiej się nad tym nie zastanawiając. Wewnętrznie krył to, co naprawdę czuje do dziewczyny, jednak nie chciał się z tym obnosić.
"Zachowuję się jak dzieciak, co nie?." - odezwała się po chwili ciszy, chcąc rozluźnić atmosferę.
"Jak to?, niee, jesteś bardzo wartościową i wspaniałą kobietą, więcej wiary w siebie, przecież ostatnio o tym rozmawialiśmy."
"Tak, rozmawialiśmy..."
"Musisz wyciągać z tego lekcje. Gosia jestem w swoim rodzinnym mieście, nie martw się, ok?"
"To długo ksiądz zostaje?." - spytała ciekawa.
"Chciałabyś żebym był, tak?."
"Prawdę mówiąc, tak." - odpowiedziała zawstydzona.
"Uwierz, że też bym chciał... tak, dobrze słyszysz, też bym chciał być u twojego boku, ale nie mogę."
"Co takiego się dzieje?"
"Wrócę za niedługo, a ty proszę, nie martw się. Przepraszam, ale wołają mnie, do usłyszenia."

To Gośka pierwsza się rozłączyła, uśmiechnęła się do telefonu, mimo tego, że Bartek wyjeżdżając nie poinformował jej o tym, była szczęśliwa, że się odezwał, była spokojna.
******

Siema! ;) myślę, że jesteście zadowolone z nowego wpisu, pozdrawiam!.



1 komentarz:

  1. W końcu nadrobiłam:) Świetnie się czyta, oby tak dalej...
    Męczące jest to uczucie..
    pozdrawiam Dark Light
    Zapraszam do mnie:)
    http://i-am-killing-loneliness-with-you1.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń